Pomimo wcześniejszych "zapewnień" polityków Partii rządzącej, iż nikt nikogo nie będzie spod krzyża pod Pałacem Prezydenckim Budą Ruską usuwał siłą, taki scenariusz w istocie się spełnił. Kiedy wszyscy załamywali ręce nad ziejącym jadem Kaczorem i wychwalali mężną niewiastę, która dała Demonicznemu Prezesowi odpór, pamiątki i artefakty pamięci o ofiarach Smoleńska lądowały w śmieciarce, którą pani prezydent miasta stołecznego Warszawy raczyła była wysłać pod krzyż. Za portalem niezalezna.pl:
Około 60 strażników miejskich nad ranem usunęło z użyciem siły rzeczy modlących się przed barierkami oddzielającymi ich od krzyża.
Strażnicy stoją w miejscu, gdzie modlili się obrońcy krzyża i uniemożliwiają im gromadzenie się.
Podlegająca prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz straż miejska przystąpiła dziś z bezwzględnością do akcji usunięcia przedmiotów należących do osób, które czuwają przy Krzyżu Pamięci. Zabrano przyniesione tu krzyże.
Do worków na śmieci zaczęto wrzucać po kolei wszystkie rzeczy. Czuwającym przy krzyżu udało się uratować nieliczne przedmioty - flagi narodowe i obrazek przedstawiający Matkę Boską Gietrzwałdzką. Zniszczeniu uległy wszystkie inne - zdjęcia tych, którzy zginęli w katastrofie, wieńce, znicze, a przede wszystkim urna z ziemią katyńską. To wszystko, na polecenie pani prezydent, zabrał samochód oczyszczania miasta.
Od trzech tygodni osoby czuwające w tym miejscu zostały zmuszone do przejścia na drugą stronę ulicy, którą odgrodzono obustronnie barierkami. W akcji przeprowadzonej wówczas interweniujące służby również zniszczyły wiele przedmiotów złożonych przez Polaków w hołdzie ofiarom katastrofy. Wówczas bezceremonialnie wrzucano do worków symbole narodowe, flagi, w tym flagę Izraela.
Kucharz z ASP i jego Złota Młodzież Fejsbuka muszą teraz skakać z radości. Swoją drogą, wyrzucenie do śmieci flagi Izraela z polecenia prezydent stolicy powinno wywołać protest ze strony przedstawicieli dyplomatycznych tego państwa - ambasada Izraela została już o tym fakcie powiadomiona.